Wtorek, 14.07.2015
Ten ranek był taki jak wszystkie inne. Najpierw się umyłam. Później zmieniłam strój. Zeszłam na dół. Tata jak zwykle siedział przed komputerem. Cały on. Zrobiłam mu i sobie śniadanie. Cassie była ubrana dosyć ładnie jak na nią. Popatrzałam na zegarek. 11:23. To była odpowiedź na wszystkie pytania:
- Dlaczego wszyscy są J U Ż na swoich "stanowiskach" ?
- Dlaczego mamy J U Ż nie ma w domu ?
- Dlaczego tata J U Ż siedzi przy komputerze ?
Wzięłam śniadanie do salonu i usiadłam obok Cass.
- Byłaś gdzieś ? - zapytałam.
- Byłam. - odparła, wlepiając wzrok w ekran.
- Powiesz mi, gdzie ? - znów zadałam pytanie.
- Tia. - odpowiedziała, nareszcie patrząc na mnie. - W Tesco. Mama nie miała co nam dać na śniadanie.
- Coś się stało ? - przekrzywiłam głowę.
- Skąd wiedziałaś ?
- Dobrze Cię znam. Jesteś zdołowana.
- Hm, muszę Cię unikać. Będziesz mnie gnębić pytaniami. - zażartowała.
- Nie unikaj tematu..
- Dobra, dobra..
- Pamiętaj, że nie naciskam.. - przerwałam jej.
- Jak będziesz mi przeszkadzać, to nawet nie będę mogła z własnej woli nic powiedzieć.
- Okay, okay..
- Tak więc... Nash ze mną zerwał... Powiedział " Nie spotykamy się zbyt często, nie nawiązujemy kontaktu.. Może zostaniemy przy pojęciu "Przyjaciele", a nie "Para" ? Nie chcę cię zranić... Więc...
Może kiedyś..."
- I nagle tak przerwał ?
- Nie. Uciekłam. Płacząc.
- Ou. Przykro mi.. - powiedziałam, przytulając ją.
Nagle poczułam, że moje ramie jest mokre. Wtedy przytuliłam ją jeszcze mocniej.
*********
Kiedy mama wróciła do domu, obsypałam ją pytaniami:
- Jak było na weselu ?
- Dobrze. A jak twoje spotkanie z przyjaciółkami ?
- Też OK.
- .... Jedliście już śniadanie ?
- Tak. A ty zrobiłaś sobie kanapki ?
- Tak, tak. Już je zjadłam.
-To wspaniale. Byłam u pani Bailey. Oddałam telefon. Ten, który prosiłaś.
- Pani Bailey ?
- U mamy tego całego Nialla.
- Ahm.
- Tata nadal przy komputerze ?
- Nadal ?
- No.. Miał mi zamówić perfumy.
- Aha. Od której godziny siedzi ?
- Hm. Chyba od 11.
Znów spojrzałam na zegarek. Czas szybko leci. 12:05.
- A jest ?
- 12.
- Dobra. Idę do góry. Zobaczę, jak trzyma się Cassie.
- Ty też już wiesz ?
- Tak. Powiedziała mi zaraz po spotkaniu.
- Zrobiłam jej gorącą czekoladę. Widziałam, że idzie na góre.
- Jesteś dla niej bardzo dobra.
- Jak każda kochająca siostra. - uśmiechnęłam się.
- Zaniosę jej i już wracam.
- Amm.. Mamo.. Wychodzę na spacer.
- OK. Wróć tak za 2 godziny.
- Myślę, że będę krócej.
- Dobra. To widzimy się niedługo !
- Pa. Cassie raczej nie będzie chciała ze mną iść.
- Raczej nie.
Mama nie wiedziała, co mam w planach.
*********
Opuściłam mieszkanie w nadziei, że Nialla nie będzie ani w ogrodzie, ani przy którymś oknie (a było ich 5). Minęłam jego dom w milczeniu. OK. Udało się. Poszłam dalej. Z nudów popatrzałam na zegarek. Zbliżała się 13, a dokładnie była 12:49. Szłam w stronę celu. Byłam już obok niego. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył łamacz serc.
- Cześć, Gabs. Cassie tu nie ma. - powiedział, przewracając oczami. W tle widziałam jakiegoś chłopaka z kręconymi włosami, który grał w jakąś grę video, której moje oczy dopatrzeć mi nie pozwoliły. Zapewne nie chciał marnować czasu na mnie.
- Nie po to, a dokładniej nie po nią przyszłam. - sprostowałam.
- To niby po co ? - zapytał z niechęcią Nash.
- Nigdy, ale to przenigdy, nie rań mojej siostry...! - krzyknęłam. Poniosło mnie. Uniosłam rękę i uderzyłam go, jak to mawiamy "z liścia". On cofnął się, a jego tajemniczy kolega popatrzał na mnie ze złością. Wiedziałam, że gdzieś go widziałam. Tylko musiałam się porządnie zastanowić. Odwróciłam się zarumieniona ze wstydu i skierowałam się w stronę domu. Zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu telefonu. Znalazłam go i natychmiast napisałam do Cass.
Ja: Hej Cas. Nie masz się już czym martwić.
A ona natychmiast odpisała:
Cassie ♥☺♥ : Po pierwsze. Dlaczego ? A po drugie. Czym miałabym się martwić ?
Ja : No.. Że Nash z tobą zerwał i oberwał. Widzisz, taki ładny rym.
Cassie ♥☺♥ : Ale... Jak na to zareagował ?
Ja : Od razu się odsunął :"")
Cassie ♥☺♥ : Zrobiłaś to specjalnie ?
Ja : Nie. Jakoś tak samo wyszło.
Kiedy skończyłam pisać byłam już obok naszego mieszkanka. O dziwo było zamknięte. Najpierw ostrożnie zapukałam. Nikt mnie chyba nie usłyszał. Postanowiłam zadzwonić. Zbiegła moja mama i mi otworzyła.
- I jak czuje się Cass ? - zapytałam.
- Jest OK. Przed chwilą weszła na facebook'a. - odpowiedziała
- Ahm. Pisałam z nią. - powiedziałam.
- To super. Możesz iść z nią porozmawiać. O 13:30 będzie obiad. - odparła.
- OK. Przekażę. - pobiegłam na schody.
Zapukałam do drzwi.
- Proszę ! - odezwał się pełen radości głos.
-Hej, to ja. - powiedziałam.
- No, hej.
- Jak tam ? Żyjesz ?
- Tak, tak. Wszystko dobrze.
- Dlaczego jesteś taka radosna ?
- Bo Nash mnie przeprosił i powiedział, że się co do mnie mylił.
- I co mu odpisałaś ?
- Że nie przyjmuję przeprosin, bo pewnie ty go namówiłaś.
- Haha, niby powiedziałam mu, że więcej ma cię nie ranić, ale nic nie mówiłam, żeby do ciebie wrócił.
- Ahm.
- Za dwie minuty obiad, także przebierz się z tego stroju.
- Okay, zaraz będę.
- OK. Ja już schodzę.
*********
Po zejściu ze schodów postanowiłam nakryć do stołu. Mama przygotowała barszcz i rybę. Cassie zeszła już na dół w nowych ubraniach. Usiadła przy stole tradycyjnie obok mnie, a natomiast rodzicie naprzeciwko nas, wnioskując, że siedzieli obok siebie.
- Smacznego. - powiedziałam.
- Dziękujemy, wzajemnie. - odpowiedziała mama.
*********
Kiedy zjedliśmy przepyszny posiłek mama przygotowała kawę mrożoną. Była co prawda słodka, ale smaczna jak i jedzenie. Matka uwielbiała i potrafiła gotować - była założycielką i szefową najpopularniejszej restauracji w mieście. Czasami, kiedy nie miałyśmy co robić w danym dniu, ja i Cas pomagałyśmy mamie w interesie - byłyśmy kelnerkami, a czasami zmywałyśmy naczynia. Nie odziedziczyłyśmy po niej jakichś specjalnych umiejętności kucharskich. Po wypiciu napoju popatrzałam na zegarek - 15:00. Postanowiłam wyjść na dłuższy spacer wokół miasteczka - tak jak wczoraj z Alice i Jasmine. Zapytałam Cassie, czy chce ze mną iść.
- Z chęcią. - odparła.
Więc wyruszyłyśmy.
*********
Po powrocie z przechadzki dochodziła 18. Mama zrobiła nam kolację, składającą się z kanapek z szynką i pomidorem i herbaty. Po skończeniu posiłku przebrałam się w tą samą pidżamę co wczoraj i położyłam się do łóżka. Otwarłam laptopa. Była dopiero 19:36. Weszłam na facebook'a i mojego bloga. Tak. Piszę blogo-opowiadanie, które jak narazie składa się z bohaterów, prologu i jednego rozdziału.
*********
Napisałam jeden długi rozdział w 3 godziny i postanowiłam iść spać.
Edit: Bohaterowie
Super rozdział . ;D Śmiać mi się chce jak wyobrażam sobie Gabrielle
OdpowiedzUsuńbijącą Nasha xd.
Ou.. Biedny Nash :D
OdpowiedzUsuńI co tu pisać - oczywiście super.
Czyli Nassie razem ? Shippujemy <3 x
OdpowiedzUsuńMegga rozdział, ale nie ogarniam, czy oni w końcu wrócili do siebie, czy nie xd Odpowieeedz...
Dajesz 5. :)
JA CHCE NASSIE !
N O P E
OdpowiedzUsuńNIE NOPE'UJ MI TU TYLKO ODPOWIEDZ CZY WROCILI DO SIEBIE CZY NIE X
Usuń